Nie mogłem jej
teraz stracić. Zbyt dużo razem przeszliśmy. Podążałem za piskliwym krzykiem
Rachel, który roznosił się wraz z echem. Starałem się posłużyć intuicją, jednak
za każdym razem mnie zawodziła. Co chwilę natrafiałem na ślepe uliczki, a najgorsze
było to, że Labirynt wciąż zmieniał swoją formę. Ściany się przesuwały,
zamykając przejścia, co jeszcze bardziej utrudniało w odnalezieniu jej.
Dobyłem Orkana,
wiedząc, że czeka mnie za chwilę walka z jakimś groźnym, mitologicznym stworem.
Byłem przygotowany na wszystko, nawet na śmierć. Życie i tak sprawiło mi już wiele
problemów.
Uranos pewnie już czekał na mnie i był oburzony tym, że wybrałem Rachel zamiast niego. Możliwe, że wzbudziłem jego gniew, przez co z większą przyjemnością zmiażdży mnie na krwawą miazgę.
Uranos pewnie już czekał na mnie i był oburzony tym, że wybrałem Rachel zamiast niego. Możliwe, że wzbudziłem jego gniew, przez co z większą przyjemnością zmiażdży mnie na krwawą miazgę.
W końcu
natrafiłem na korytarz, z którego głos Rachel zdawał się już być blisko.
Przyśpieszyłem jeszcze bardziej, aż w końcu natrafiłem na kolejną ślepą
uliczkę, lecz tym razem na tę właściwą.
W odległości
kilkunastu metrów ujrzałem przerażoną Rachel opartą o ścianę. Była ranna. Nadal
starała się jakoś bronić, ale wyglądała na znacznie słabszą niż przedtem. A
stało nad nią ogromne stworzenie zapierające dech w piersiach. Nie trzeba było
być aż tak wielkim znawcą Mitologii, by rozpoznać samego Minotaura.
Potwór o byczej
głowie i ciele człowieka spojrzał w moim kierunku, po czym zaśmiał się
szyderczo. Wtem Minotaur wyskoczył z niesamowitą szybkością prosto na mnie,
kompletnie zapominając o rannej Rachel. W ostatnim momencie zdążyłem uskoczyć,
przez co potwór upadł na ścianę, rozbijając ją na wielkie, kamienne głazy.
Za drugim razem
już nie miałem tyle szczęścia. Minotaur szybko się ocknął i stanął na nogi.
Podbiegł do mnie i szybkim ruchem chwycił mnie za nadgarstek i rzucił mną o
ścianę, przez co Orkan wypadł mi z dłoni. Ku mojemu szczęściu ukończyło się
tylko na kilku obiciach, jednak ból był okropny.
Minotaur podbiegł
ku mojemu obolałemu ciału, śmiejąc się pod nosem. Podniósł z ziemi mój miecz,
przyglądając się mu badawczo i przygotował się do ostatecznego ciosu. Wszystko
wskazywało na to, że moje minuty były już policzone.
- „Moce! Użyj mocy!” – usłyszałem nagle w głowie głos
Afrodyty, po czym wpadł mi pewien pomysł
Szybko
rozejrzałem się dookoła. Nie było tu niczego prócz śladów krwi i ścian
zbudowanych z kamiennych bloków. Gdybym tak za pomocą umysłu zrzucił na
Minotaura te zbiorowisko głazów, wróg pewnie zamieniłby się w proch jak inne
potwory. Już kiedyś robiłem coś podobnego w sklepie z butami, gdzie zaatakowały
nas trzy Empuzy. Zwie się to Telekinezą – czyli poruszanie przedmiotów siłą
woli.
Resztkami sił
uniosłem prawą dłoń w kierunku kamiennych bloków i skupiłem się. Ściana nawet
nie drygnęła, a czasu było co raz mniej. Minotaur zdążył już nabrać
wystarczającą siłę i uniósł miecz, śmiejąc się złowieszczo. W najlepszym
wypadku pozostało mi już tylko kilka sekund.
- „Dalej – skupiłem się z wysiłkiem – Już to kiedyś
robiłem”
Teraz albo
nigdy. Wyobraziłem sobie jak Minotaur leży już pod stertą gruzów. Wróciłem do rzeczywistości.
Wróg nadal tam stał. Spojrzałem ostatni raz w niebo, prosząc bogów o pomoc.
Nagle kamienne
bloki zdawały się ruszyć. Zaczęła się powoli przechylać, tworząc ostry kąt pod
sobą. W mgnieniu oka cała ściana upadła na bezradnego Minotaura, który zajęczał
z bólu. Ucieszył mnie widok jego martwych zwłok, jednak zmartwił mnie fakt, iż
nie zamienił się w proch jak inne potwory.
Podszedłem
niepewnym krokiem w jego kierunku i kucnąłem przy nim, kiedy nagle Minotaur
drgnął. Resztkami sił zepchnął z ciała resztki gruzu i chwiejnym krokiem wstał
na nogi. Gwałtownie się cofnąłem i wiedziałem, że tym razem nic już nie pomoże.
Potwór ryknął
złowieszczo, po czym chwycił do olbrzymich rąk jeden z kamiennych bloków
porozrzucanych po ziemi. Stanął nade mną i uniósł stertą gruzu gotów zrzucić ją
na mnie.
Ku mojemu
zdziwieniu Minotaur nagle zsunął się na kolana i upadł na ziemię. Po chwili
pozostał już tylko z niego stos pyłu. A z tyłu stała Rachel, trzymając w ręku
zakrwawiony Orkan. Była cała poobijana i z czoła leciała jej krew. Wyglądała na
tak słabą, jakby za chwilę miała zemdleć.
- Rachel! – podbiegłem do niej, zanim zdążyła upaść – Nic
ci nie jest? – zapytałem, opierając ją o ścianę
- A przepowiednia jasno mówiła, że bez pomocy przyjaciół
nie wygrasz – uśmiechnęła się słabo
- No dobra – przewróciłem oczami, ale też się
uśmiechnąłem – Ale co tu robił ten Minotaur? Nie powinien siedzieć teraz w
Tartarze?
- Też tak uważałam – odrzekła – Chyba, że ktoś go
uwolnił…
- Ale przecież Sierp Kronosa… pośpieszmy się lepiej –
chwyciłem Rachel za ramię i razem ruszyliśmy, chwiejąc się lekko – To którędy
do Uranosa
- Jesteśmy blisko – odchrząknęła – Na końcu tego
korytarza jest tajemne przejście.
Kiedy już
podszedłem do ściany i oparłem na niej swe dłonie, kamienne blogi rozsunęły
się. Ukazał się przede mną nie wielki plac otoczony zielenistym żywopłotem, a w
centrum znajdowało się przeklęte ostrze wbite w ziemię zwane inaczej Sierpem
Kronosa, z którego wydobywała się magiczna poświata.
- Idziesz ze mną? – zapytałem
- Nie mogę – odrzekła, cofając się o kilka kroków – To
twoja misja.
Chwyciłem ją za
dłoń, będąc świadomym, iż mógł to być nasz ostatni raz.
- Powodzenia – zarumieniła się – Wierzę w ciebie.
Po krótkiej
chwili ciszy puściłem ją i wbiegłem na plac. Rzuciłem się gwałtownie na Sierp
Kronosa, wiedząc, że mogłaby to być podpucha. Chwyciłem za przeklęte ostrze i
wyciągnąłem z ziemi. Broń była lżejsza niż na taką, jak wyglądała.
Już chciałem ogłosić triumf, kiedy nagle
ziemia się pode mną zatrzęsła, a wraz z nią cały Labirynt. Broń, którą
trzymałem w dłoni, nagle rozpłynęła się w powietrzu. Wszystko wskazywało na to,
że to rzeczywiście pułapka. Szybko ruszyłem w kierunku wyjścia, kiedy nagle droga,
którą tu trafiłem, zasypała sterta gruzu, dzieląc mnie od rudowłosej.
- Rachel! – krzyknąłem, waląc o ścianę – Rachel!
Nie odpowiadała.
Jednak usłyszałem za sobą głos kogoś innego:
- To nic ci nie da, herosku! Teraz lepiej się skup na
tym, w jaki sposób chcesz, bym ciebie zabił!
I tak nie będą razem ona jest wyrocznią -,-
OdpowiedzUsuńRozdział fajny jako tako nie doszukałam się błędów .
Czekam na next i chce ujrzeć ten zwiastun .
no no ... bardzo fajny rozdział:) wiem wiem dawno nie zaglądałam na blogi ale już jestem na bierząco zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuń~LoLa
I znowu trzeba czekac, jejku nienawidzę czekać!
OdpowiedzUsuńJestem z Tobą od niedawna, właściwie od dzisiaj i przeczytałam wszystko. Bardzo lubię to, jak piszesz. Uwielbiam wręcz. Będę tu zaglądała często, pozdrawiam ~ karmeeleq
super rozdział i czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością
OdpowiedzUsuńPS. Mam nadzieję że percy i Rachel będą razem :)
Pozdrowionka
Mim
\
http://lynetterosveltnaolimpie.blogspot.com/