czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 23 - Chcę ogłosić Triumf

   Nie mogłem jej teraz stracić. Zbyt dużo razem przeszliśmy. Podążałem za piskliwym krzykiem Rachel, który roznosił się wraz z echem. Starałem się posłużyć intuicją, jednak za każdym razem mnie zawodziła. Co chwilę natrafiałem na ślepe uliczki, a najgorsze było to, że Labirynt wciąż zmieniał swoją formę. Ściany się przesuwały, zamykając przejścia, co jeszcze bardziej utrudniało w odnalezieniu jej.
 
   Dobyłem Orkana, wiedząc, że czeka mnie za chwilę walka z jakimś groźnym, mitologicznym stworem. Byłem przygotowany na wszystko, nawet na śmierć. Życie i tak sprawiło mi już wiele problemów.

   Uranos pewnie już czekał na mnie i był oburzony tym, że wybrałem Rachel zamiast niego. Możliwe, że wzbudziłem jego gniew, przez co z większą przyjemnością zmiażdży mnie na krwawą miazgę.

   W końcu natrafiłem na korytarz, z którego głos Rachel zdawał się już być blisko. Przyśpieszyłem jeszcze bardziej, aż w końcu natrafiłem na kolejną ślepą uliczkę, lecz tym razem na tę właściwą.
 
   W odległości kilkunastu metrów ujrzałem przerażoną Rachel opartą o ścianę. Była ranna. Nadal starała się jakoś bronić, ale wyglądała na znacznie słabszą niż przedtem. A stało nad nią ogromne stworzenie zapierające dech w piersiach. Nie trzeba było być aż tak wielkim znawcą Mitologii, by rozpoznać samego Minotaura.
 
   Potwór o byczej głowie i ciele człowieka spojrzał w moim kierunku, po czym zaśmiał się szyderczo. Wtem Minotaur wyskoczył z niesamowitą szybkością prosto na mnie, kompletnie zapominając o rannej Rachel. W ostatnim momencie zdążyłem uskoczyć, przez co potwór upadł na ścianę, rozbijając ją na wielkie, kamienne głazy.
 
   Za drugim razem już nie miałem tyle szczęścia. Minotaur szybko się ocknął i stanął na nogi. Podbiegł do mnie i szybkim ruchem chwycił mnie za nadgarstek i rzucił mną o ścianę, przez co Orkan wypadł mi z dłoni. Ku mojemu szczęściu ukończyło się tylko na kilku obiciach, jednak ból był okropny.
  Minotaur podbiegł ku mojemu obolałemu ciału, śmiejąc się pod nosem. Podniósł z ziemi mój miecz, przyglądając się mu badawczo i przygotował się do ostatecznego ciosu. Wszystko wskazywało na to, że moje minuty były już policzone.
- „Moce! Użyj mocy!” – usłyszałem nagle w głowie głos Afrodyty, po czym wpadł mi pewien pomysł
   Szybko rozejrzałem się dookoła. Nie było tu niczego prócz śladów krwi i ścian zbudowanych z kamiennych bloków. Gdybym tak za pomocą umysłu zrzucił na Minotaura te zbiorowisko głazów, wróg pewnie zamieniłby się w proch jak inne potwory. Już kiedyś robiłem coś podobnego w sklepie z butami, gdzie zaatakowały nas trzy Empuzy. Zwie się to Telekinezą – czyli poruszanie przedmiotów siłą woli.
   Resztkami sił uniosłem prawą dłoń w kierunku kamiennych bloków i skupiłem się. Ściana nawet nie drygnęła, a czasu było co raz mniej. Minotaur zdążył już nabrać wystarczającą siłę i uniósł miecz, śmiejąc się złowieszczo. W najlepszym wypadku pozostało mi już tylko kilka sekund.
- „Dalej – skupiłem się z wysiłkiem – Już to kiedyś robiłem”
   Teraz albo nigdy. Wyobraziłem sobie jak Minotaur leży już pod stertą gruzów. Wróciłem do rzeczywistości. Wróg nadal tam stał. Spojrzałem ostatni raz w niebo, prosząc bogów o pomoc.
   Nagle kamienne bloki zdawały się ruszyć. Zaczęła się powoli przechylać, tworząc ostry kąt pod sobą. W mgnieniu oka cała ściana upadła na bezradnego Minotaura, który zajęczał z bólu. Ucieszył mnie widok jego martwych zwłok, jednak zmartwił mnie fakt, iż nie zamienił się w proch jak inne potwory.
   Podszedłem niepewnym krokiem w jego kierunku i kucnąłem przy nim, kiedy nagle Minotaur drgnął. Resztkami sił zepchnął z ciała resztki gruzu i chwiejnym krokiem wstał na nogi. Gwałtownie się cofnąłem i wiedziałem, że tym razem nic już nie pomoże.
   Potwór ryknął złowieszczo, po czym chwycił do olbrzymich rąk jeden z kamiennych bloków porozrzucanych po ziemi. Stanął nade mną i uniósł stertą gruzu gotów zrzucić ją na mnie.
   Ku mojemu zdziwieniu Minotaur nagle zsunął się na kolana i upadł na ziemię. Po chwili pozostał już tylko z niego stos pyłu. A z tyłu stała Rachel, trzymając w ręku zakrwawiony Orkan. Była cała poobijana i z czoła leciała jej krew. Wyglądała na tak słabą, jakby za chwilę miała zemdleć.
- Rachel! – podbiegłem do niej, zanim zdążyła upaść – Nic ci nie jest? – zapytałem, opierając ją o ścianę
- A przepowiednia jasno mówiła, że bez pomocy przyjaciół nie wygrasz – uśmiechnęła się słabo
- No dobra – przewróciłem oczami, ale też się uśmiechnąłem – Ale co tu robił ten Minotaur? Nie powinien siedzieć teraz w Tartarze?
- Też tak uważałam – odrzekła – Chyba, że ktoś go uwolnił…
- Ale przecież Sierp Kronosa… pośpieszmy się lepiej – chwyciłem Rachel za ramię i razem ruszyliśmy, chwiejąc się lekko – To którędy do Uranosa
- Jesteśmy blisko – odchrząknęła – Na końcu tego korytarza jest tajemne przejście.
   Kiedy już podszedłem do ściany i oparłem na niej swe dłonie, kamienne blogi rozsunęły się. Ukazał się przede mną nie wielki plac otoczony zielenistym żywopłotem, a w centrum znajdowało się przeklęte ostrze wbite w ziemię zwane inaczej Sierpem Kronosa, z którego wydobywała się magiczna poświata.
- Idziesz ze mną? – zapytałem
- Nie mogę – odrzekła, cofając się o kilka kroków – To twoja misja.
   Chwyciłem ją za dłoń, będąc świadomym, iż mógł to być nasz ostatni raz.
- Powodzenia – zarumieniła się – Wierzę w ciebie.
   Po krótkiej chwili ciszy puściłem ją i wbiegłem na plac. Rzuciłem się gwałtownie na Sierp Kronosa, wiedząc, że mogłaby to być podpucha. Chwyciłem za przeklęte ostrze i wyciągnąłem z ziemi. Broń była lżejsza niż na taką, jak wyglądała.
   Już chciałem ogłosić triumf, kiedy nagle ziemia się pode mną zatrzęsła, a wraz z nią cały Labirynt. Broń, którą trzymałem w dłoni, nagle rozpłynęła się w powietrzu. Wszystko wskazywało na to, że to rzeczywiście pułapka. Szybko ruszyłem w kierunku wyjścia, kiedy nagle droga, którą tu trafiłem, zasypała sterta gruzu, dzieląc mnie od rudowłosej.
- Rachel! – krzyknąłem, waląc o ścianę – Rachel!
   Nie odpowiadała. Jednak usłyszałem za sobą głos kogoś innego:
- To nic ci nie da, herosku! Teraz lepiej się skup na tym, w jaki sposób chcesz, bym ciebie zabił!

4 komentarze:

  1. I tak nie będą razem ona jest wyrocznią -,-
    Rozdział fajny jako tako nie doszukałam się błędów .
    Czekam na next i chce ujrzeć ten zwiastun .

    OdpowiedzUsuń
  2. no no ... bardzo fajny rozdział:) wiem wiem dawno nie zaglądałam na blogi ale już jestem na bierząco zapraszam do mnie ;)
    ~LoLa

    OdpowiedzUsuń
  3. I znowu trzeba czekac, jejku nienawidzę czekać!
    Jestem z Tobą od niedawna, właściwie od dzisiaj i przeczytałam wszystko. Bardzo lubię to, jak piszesz. Uwielbiam wręcz. Będę tu zaglądała często, pozdrawiam ~ karmeeleq

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział i czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością
    PS. Mam nadzieję że percy i Rachel będą razem :)
    Pozdrowionka
    Mim
    \
    http://lynetterosveltnaolimpie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń