niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 4 - Moja pierwsza przepowiednia

   Dzisiaj otrzymałem moją pierwszą przepowiednię. Tak więc wiedziałem, że moje dni  są  już policzone.

   Zaczęło się już ściemniać. Na niebie pojawiały się już pierwsze gwiazdy. Od dawna nie byłem na żadnym ognisku. Nie wiem... z osiem lat. Rachel opowiedziała mi trochę o tym, co w trakcie wieczornego ogniska obozowicze zazwyczaj robią. Mówiła, że wtedy opowiadamy sobie o różnych historyjkach, śpiewamy, i śmiejemy się.

   Już nie pamiętałem od jak dawna się nie śmiałem. Pewnie od tego momentu, kiedy ostatni raz widziałem Cindy.

   Prawie doszliśmy. Już widziałem jak Connor (tak jak nazwała go Rachel) rozpala ognisko. Byłem trochę szczęśliwy. Brakowało mi spędzania czasu z moimi przyjaciół mi z dawnej szkoły, więc mogłem teraz porozmawiać z innymi rówieśnikami.

   Widziałem jak inni obozowicze się zbliżali. Prawdopodobnie bardzo zmęczeni po dzisiejszym treningu.

   Nagle przybiegł do mnie  centaur ( pół człowiek, pół koń ). Opowiedziała mi o nich Rachel, tak jak o innych stworzeniach będących w obozie i dookoła niego. Więc nie zdziwił mnie jego widok. Chociaż na żywo wyglądał bardzo niesamowicie.

- Witaj, widzę, że mamy nowego herosa w obozie - zwrócił się do mnie centaur

- To jest ten, o którym ci opowiadałam - szepnęła Rachel do pół konia, pół człowieka

    Super, pierwszy dzień w obozie, a już wszyscy mnie znają. Chodząc z Rachel, już kilku innych obozowiczów pytało się jej czy to ja jestem ten  "Kenny Sky"

- A więc witaj - odrzekł do mnie centaur - Mów mi Chejron. Rachel dużo mi o tobie opowiadała. Czuj się tu jak u siebie w domu.

- Dziękuje, mi też bardzo miło pana poznać - odpowiedziałem

- Więc chodźcie, ognisko zaraz się zacznie.

   Muszę przyznać z początku było bardzo fajnie. Jak mówiła Rachel dużo się śmialiśmy z różnych historyjek, które opowiadali obozowicze. Trochę tęskniłem za moimi dawnymi przyjaciółmi, ale najbardziej tęskniłem za Cindy.

   Również dużo śpiewaliśmy. Były to takie zwykłe obozowe piosenki, więc się do nich dołączyłem. Wszystko było bardzo fajne, jednak każda zabawa kiedyś się kończy.

   Odezwała się jedna dziewczyna:

- Wydaje mi się, że nie czas na śmiechy i piosenki. Mamy poważniejsze kłopoty.

- Clarisse ma racje - odezwał się Connor - Czy to prawda, że ta bitwa się zbliża?

   Zaczęły się kłótnie. Zrobiło się niespokojnie. Spojrzałem na Rachel. Ona kiwnęła głową w stronę Chejrona jakby się na coś zgodziła. Nagle Centaur przemówił:

- Słuchajcie ! - krzyknął - Wiem, że po obozie krążą pewne plotki. I sądzę, że nie powinniśmy już niczego przed wami ukrywać. Tak, to prawda, zbliża się kolejna bitwa.

   Wszyscy zaczęli jeszcze bardziej krzyczeć. Coś czułem, że już nici z wesołego ogniska.

- Hej !- krzyknął prawdopodobnie Malcolm, syn Ateny. Jeszcze nie rozpoznawałem zbyt dobrze twarzy innych. Jednak po tym jak wrzasnął, wszyscy się uspokoili. Ciągnął więc dalej: - podczas ostatniej bitwy z Gają, traciliśmy wielu obozowiczów. Przeżyliśmy tylko dlatego, że ,,Siedmioro herosów z Przepowiedni" poświęciło za nas życie. Jeżeli szykuje się jakaś nowa bitwa, to jestem tego pewny, że... przykro mi to mówić, ale po prostu nie damy sobie rady. Ale krzyki tu nic nie pomogą.

   Rozległy się jeszcze głośniejsze krzyki. Kolejna bitwa? Tego już za wiele. Chciałem już stąd zmykać i wracać do wędrownego stylu życia.

- Słuchajcie! - krzyknęła Rachel. Wszyscy ucichli - teraz jest inaczej. Mamy Kenny'ego - wskazała na mnie palcem, lecz bałem się, o co jej tym razem chodzi - To on poprowadzi następną misję. To on uratuje Obóz Herosów i Olimp. To on uratuje cały świat.

   Wszyscy spojrzeli na mnie. Czułem się trochę zażenowany. Wydawało mi się, że wszyscy się ze mnie śmieją, ale na szczęście, tylko mi się tak zdawało.

   Serce zaczęło mi latać jak szalone. Poczułem się dosyć niezręcznie, widząc skierowany ku mnie wzrok ponad stu obozowiczów. Przełknąłem ślinę.

- Wyruszy nie długo na misję - ciągnęła dalej Rachel - to sprawa tylko kilku dni - spojrzała na mnie - Liczymy na ciebie, Kenny.

Co? Oni na mnie liczą? A co jak ich zawiodę? Co wtedy będzie?

- Tak więc - jeszcze raz odezwała się Rachel - mamy mało czasu, ale... - zatrzymała się po czym krzyknęła - Aaagh...

Zgięła się w pół i opadła na ziemię.  Kilka osób do niej podbiegło, jednak sama wstała. Czułem jednak, że to ktoś inny kieruje jej ciałem. Jej oczy nagle zaczęły błyszczeć dziwnym zielonym światłem. Zaczęła mówić coś w stylu wierszyka... już wiem! Przepowiednia - to o czym mi nie dawno opowiadała. Ale brzmiało to trochę, jakby mówiły to trzy takie Rachel. Brzmiało to tak:

,,Syna niebios trudne zadanie czeka,
a wróg i bliski patrzy z daleka.
Bez pomocy przyjaciół nie wygrasz,
tylko ogromny ból na wieki zyskasz.
Ostrze przeklęte odszukać musisz,
W miejscu gdzie gra dziś bardzo kusi.
Niebo pochłonąć chce twe ciało,
aby moc wszechpotężną... zyskało"

Po tych słowach zemdlała, ale dwaj obozowicze zdążyli ją złapali.

Przestraszyłem się. Chciałem się spytać kogo dotyczy ta przepowiednia, jednak bałem się, że już znam na to odpowiedź.

2 komentarze:

  1. Rozdziały są super :)
    Trochę żałuję, że nie czytałam tego na bieżąco; dziś muszę poprzestać na tym rozdziale :(
    Ale na pewno przeczytam następne :)
    Jeszcze raz mówię: S U P E R rozdziały. I świetnie rymujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z góry przepraszam, że nie komentowałam, ale nie miałam czasu.
    W komentarzu użyto fragmentów tego rozdziału xD
    Rozdział 4 - Moja pierwsza przepowiednia (i ostatnia xD)
    Już nie pamiętałem od jak dawna się nie śmiałem. Pewnie od tego momentu, kiedy ostatni raz widziałem Cindy.
    -Teraz zacznie się śmiać, bo Rachel to Cindy xD
    Odezwała się jedna dziewczyna:

    -Wydaje mi się, że nie czas na śmiechy i piosenki. Mamy poważniejsze kłopoty.

    -Clarisse ma racje - odezwał się Connor - Czy to prawda, że ta bitwa się zbliża?
    Na stos z Clarisse! Wszyscy się bawią a ta z wojną wyskakuje xD
    Super, pierwszy dzień w obozie, a już wszyscy mnie znają. Chodząc z Rachel, już kilku innych obozowiczów pytało się jej czy to ja jestem ten ,,Kenny Sky"
    To pewnie Rachel o nim wszystkim nagadała xD Ja Wam mówię ona go kocha xD Bo w zasadzie to nie jest prawdziwa Rachel, to Cindy xD
    Zgięła się w pół i opadła na ziemię. Kilka osób do niej podbiegło, jednak sama wstała
    Kenny to debil, idiota i bez mózg...... Dziewczyna upada, a ten się patrzy. Ona się tak o niego stara i wgl, a ten nawet nie złapie jej xD
    Prawdziwy dżentelmen xD
    Co do przepowiedni to ładnie się rymuje :D Podoba mi się xD
    Syna niebios trudne zadanie czeka, - Nom nie przeczę musi zapytać się Rachel czy zostanie jego dziewczyną, a znając go zrobi to w przyszłym tysiącleciu xD
    a wróg i bliski patrzy z dalega. - Pewnie chodzi, że ten ktoś zły i Rachel Cindy paczają na niego z daleka xD
    Bez pomocy przyjaciół nie wygrasz, - Taaaak bez mojej pomocy nie wygra xD
    tylko ogromny ból na wieki zyskasz. - Hm.... Pewnie Rachel Cindy mu zabiją
    Ostrze przeklęte odszukać musisz, - Ostrze przeklęte to pewno chodzi o ten miecz, który zabił Luka xD
    W miejscu gdzie gra dziś bardzo kusi. - Gdzie kusi gra? Na dworzu!
    Niebo pochłonąć chce twe ciało, - NIebo jest głodne i będzie jadło ciało xD
    aby moc wszechpotężną... zyskało" - Wszechpotężna moc? Pewnie chodzi o moc głupoty! xD
    Dobra rozdział skomowany! Pamiętajcie Cherry tu była xD
    Pozdrawia Cherry xD




    OdpowiedzUsuń